Dyskusja na temat 9 odcinka 5 sezonu Breaking Bad.
PS: Warto było czekać? ;)
ja już proponuje nie myśleć tylko czekać na 10 odc i najlepiej na finał wtedy myślę że wszystko i tak nas zaskoczy ;)
Tak, to wyglądało jakby kogoś usłyszał albo nagle na coś wpadł Na pewno nie zatruje się rycyną, to byłoby zbyt łatwe do odczytania, a na pewno twórcy nie chcieli nam zdradzić w taki prosty sposób zakończenia już w "pierwszym" odcinku ;).
moje zdanie jest ze Walt przemyślał sprawe wcześniej jak już zabił Mike to czemu nie Hanka ? postanowiłem przeczytać jak działa rycyna i Hank ma przeciesz takie same objawy a Walt wyciągając w Flashbacku rycyne nie jest pełna tubka, rycyna działa następująco
Zatrucie rycyną
Zatrucie rycyną powoduje śmierć w ciągu kilkudziesięciu godzin (w przypadku zatrucia pokarmowego trucizna może się wchłaniać nawet do 5 dni).
Początkowe objawy są niecharakterystyczne: gorączka, osłabienie, grypopodobne bóle mięśni (czasem ich kurcze), nudności, objawy odwodnienia, rozszerzenie źrenic, leukocytoza.
Później dominują objawy związane z drogą wniknięcia trucizny:
Myślę że Hank ma takie objawy
Raczej nie o to chodzi. Hank ma dziwne objawy od objęcia posady w El Paso i całej akcji z Tortugą. Poza tym od kolacji gdy Hank się dowiedział do momentu spotkania minął chyba tydzień jeśli dobrze pamiętam. Rycyna w końcu musi zostać użyta, kto wie, może na Hanku, a może Walt użyje jej na samym sobie?
"dziwne objawy od objęcia posady w El Paso i całej akcji z Tortugą" Zrozumcie wreszcie że te dziwne objawy to ataki paniki! I nic więcej- żadne zawały, otrucia itp. Poczytajcie o przebiegu takiego ataku to zaraz wam się w głowach poukłada każda scena, w której Hank miał atak paniki ;-)
Rozumiem, że odnosisz się do samego początku odcinka - sądzę, że była tam pokazana przyszłość (zwróć proszę uwagę jak zareagowała na niego sąsiadka). Później był powrót do przeszłości - a naszej, widzów, teraźniejszości. Także ta trucizna cały czas jest w kontakcie - ja na razie.
To była scena symboliczna. Zobaczył siebie dosłownie zniekształconego poprzez rozbite lustro. Zauważył kim się stał.
dokładnie tak, ta scena ze zniekształconą twarzą, a szerzej ze zniszczonym domem, zdziadziałym Waltem jest jakby klamrą - ma nam pokazać całą drogę Walta, którą oglądaliśmy - czyli od fajtłapowatego nauczyciela przez producenta narkotyków po wielkiego bossa zlecającego i dokonującego masy zbrodni, budzącego strach u ludzi. I na koniec Walt wraca, widzi lustro, zniszczony dom, ma świadomość ceny jaką zapłacił on i rodzina (my tego jeszcze nie wiemy, ale w domyśle tam to jest pokazane) i jego twarz mówi coś w stylu: "i do czego ja doszedłem ? na co to wszystko było ? po co mi to było"
nie pamiętałam nawet, że on się w tej scenie widział w lustrze :) Bardzo trafnie to chyba zinterpretowałaś :) Mniej mi pasuje ta rozbudowana interpretacja mecenas17 ("i do czego ja doszedłem ? na co to wszystko było ? po co mi to było"). Ale Twoje "Zauważył kim się stał" jakoś do mnie przemawia.
będę bronił swojej oceny, zwłaszcza że mój nick tutaj jest nieprzypadkowy ;)
otóż pamiętaj kiedy chronologicznie ta scena z lustrem występuje w serialu. My ją zobaczyliśmy teraz, w pierwszym odcinku drugiej części sezonu, ale to był flashforward. "Realnie" ta scena nastąpi na samym końcu serialu, gdy Walt po raz ostatni ruszy zapewne do akcji i wyrównania rachunków, zamknięcia wszystkich swoich spraw. Jak się tak na to spojrzy, to inaczej ta scena wygląda - patrząc w lustro sypialni domu, w którym spędził z rodziną tyle lat, był zwykłym człowiekiem a potem zaczął iść w tę swoją przygodę - aż do momentu gdy znowu wraca po raz ostatni do tej sypialni ale już w kompletnie innych okolicznościach. On już wie (my jeszcze nie ale domyślamy się) jakie skutki przyniosło to dla jego rodziny, jaka cena tej zmiany u Walta - stąd jego spojrzenie i zatrzymanie się przy lustrze, nawet jakaś chwila obrzydzenia wobec samego siebie, swojego odbicia, złości na samego siebie - mówią wszystko. To jest taki rozrachunek przed samym sobą ze swoimi czynami i ich skutkami, po czym Walt rusza w ostatnią wyprawę.
Tak to przynajmniej widzę ;)
Tyle się naczekałem, że ten odcinek mnie nie .... jakby to napisać .... "zaspokoił". W środku sezonu zrobili ok. roczną przerwę ???
Przerwa była zbyt długa. Wybiło mnie to kompletnie z rytmu serialu i teraz jest on dla mnie ... bardziej zwyczajny. I ile czeka nas jeszcze odcinków? Siedem? Osiem? I koniec z tego co czytałem. Producenci zgwałcili mój zapał i spuścili go z wodą w kiblu.... Mają widzów za śmieci chyba - zero szacunku.
Odcinek miał 47 minut - z czego śmiało 40 minut to nic niewarta treść - trochę powiało odcinkiem "Fly" - gdzie jak możemy przeczytać z ciekawostek był to odcinek, który NIC nie wniósł nowego, ale powstał z tzn. "resztek budżetowych" - tak właśnie widziałem pierwsze czterdzieści minut. Ostatnie minuty, to końcowa scena z nawigacja GPS + rozmowa w garażu. Ogólnie ktoś na filmwebie opubilokował taki komentarz nt. 5x8 - skwitował to słowami - "najdłuższe sranie" - faktycznie długo czekaliśmy na ten odcinek, który właściwie niewiele poruszył.
Ja miałam to szczęście/nieszczęscie, że zaczęłam BB niedawno i 2 tyg temu skonczylam 8 odcinek. Więc jestem w 'rytmie'. 9ty był dla mnie świetny (oprócz mozę deprechy Jessego) i niecierpliwością czekam na kolejny ;)
a co ty taki nadgorliwy? ty byś chciał już teraz zaraz, w jednym odcinku ucieczka Walta, rozwałka z czeskim gangiem, samobójstwo przy użyciu rycyny? człowieku ten serial zawsze miał wolne tempo i za to go cenię.
Wydaje mi się, że to wszystko przez to czekanie. Ogólnie uważam, że podzielenie tego sezonu to pomysł nietrafiony. Ja już prawie nic nie pamiętam z poprzednich sezonów. :P
Już sam początek to bomba emocjonalna, która daje naprawdę wiele możliwości jakie mogą się w przyszłości rozegrać, a ty pomimo tego nic nie wyniosłeś? Jedynie GPS i scena w garażu? Przykro mi to stwierdzać, ale avatar mówi sam za siebie.
cóż, serial jest odbierany jak widać na wielu płaszczyznach, niektórym potrzeba szybkiej akcji, bang bang i dalej jazda. Inni dostrzegają zalety w rozwoju psychologicznym postaci i żmudnym wiązaniu dalszego story. Ja tam jestem zachwycony odcinkiem, genialny powrót.serialu i budowanie napięcia. Twoje porównanie tego epizodu z odcinkiem ptf. FLY jest totalną pomyłką, tamten to rzeczywiście był nakręcony z resztek budżetu i nie miał znaczenia dla akcji, tutaj mamy powrót serialu i masę scen które zaważą na całym finale (Hank i jego odkrycie, Jesse i jego rozterki, Lydia i jej oferta, Walt i ujawnienie się w pełni przed Hankiem). Dziwne, że tego nie widzisz, ale cóż - wolno Ci.
Doszedłem do tego, dlaczego ten sezon został podzielony na dwie części. Dzięki temu możemy dostrzec pewny ważny niuans. 5 sezon dzieli się na tzw. jasną i ciemną stronę.
Pierwsza ósemka to było (tak jak na plakacie) - All Hail To the King. Walt wygrał z Gusem, nie jest w niebezpieczeństwie i kontynuuje swoje dzieło jako szef. Na końcu sezonu, nie był zbyt bogaty (Skyler dała hajs Tedowi), a pod koniec miał tyle hajsu, że nie można jej było wyprać. Wszystko dobrze się skończyło. Walt odszedł z biznesu, z tym co chciał. Pieniędzmi i rodziną. Wszystko wróciło do normy, z tą różnicą, ze mięli mnóstwo pieniędzy. Co ciekawe, nawet pogoda była lepsza. Słońce aż biło po oczach z ekranu. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie Hank i książka...
Odcinek numer 9. Nie jest słonecznie. Powiedziałbym, że wygląda jakby była jesień. Klimat jest ponury. Odejście z biznesu i bogactwo które ma, zaczyna układać się w pętlę, która zaciska się na szyi Walta. Musi walczyć z Hankiem i być może z Czechami i Declanem. Co ciekawe dla mnie. W pierwszej scenie 1 odcinka (w barze) pogoda była całkiem ładna, a w kontynuacji tej sceny, wyglądało na jesień. W ciągu doby wszystko się, aż tak pozmieniało? Co Wy na to?
I jeszcze jedno. Coś nam Jessie, przez te parę dni (serialowych - od czasu dostania hajsu, do "imprezy" z Badgerem i Skinny Petem) bardzo utył. Czy tylko ja to zauważyłem?
Oj utył. Chyba już wiemy na co aktor przeznacza pieniądze zarobione przy Breaking Bad. Lodówka pełna.
Zastanawiam się, czy istnieje serial doskonalszy niż BB. Po dzisiejszym odcinku odpowiedź wydaje się oczywista :) ale pomna rozczarowań z przeszłości, poczkam z odpowiedzią do końca serialu.
Jestem zachwycona tym odcinkiem, wszystko było doskonałe.
- reakcja Hanka: wszystko, począwszy od doskonale zagranego szoku, skończywszy na reakcji fizycznej, tak jakby jego organizm odrzucał zdobytą wiedzę. Podoba mi się, że została zachowana ciągłość charakteru Hanka, jako osoby, która nie potrafi udawać i być dwulicowa. Aktor grający Hanka pokazał doskonały kunszt aktorski w tym odcinku, ja to czułam, jak go ta wiedza uwiera, boli, jak nim to wstrząsnęło. A ostatnia scena - majstersztyk. Nienawiść malująca się na jego twarzy, poczucie zdrady no i końcowe uświadomienie sobie, z kim ma do czynienia. Wow.
- Łolter, no co za szuja. co za niesamowita szuja. rany jak ja go nienawidzę :D
- Skyler, tradycyjnie osoba nosząca spodnie u Łajtów, Łolter może tylko pomarzyć o takiej sile, jaką ona ma. Że nie wspomnę o jajach :P
- Saul - każda scena z nim to perełka
- no i J.P., nie wiem czemu, ale paczę na niego i wspominam chłopaka uciekającego od kochanki przez okno... czy on sam to jeszcze pamięta?
- sceny: kiedy dociera do nas, gdzie jeżdzą chłopaki na deskorolkach, Heisenberg na ścianie, Hello Carol, wzrok Hanka, Skyler nie okazująca emocji, J.P., którego emocje dławią, bliskie najazdy kamery na H i Ł w garażu
Podsumowując: tak powinny być robione seriale, ze scenami, fabułą, która wywołuje dreszcze, niepokój i nerwy, bohaterami, których się nienawidzi, uwielbia, którzy wywołują emocje, a nie obojętność lub irytację. Gdzie ludzie zachowują się wiarygodnie, niekoniecznie zgodnie z utartymi schematami, ogranymi w dziesiątkach innych produkcji (spodziewałam się, że Hank zastawi pułapkę na Ł., będzie udawał i na koniec sezonu go capnie w wielkim stylu, a tu proszę, w pierwszym odcinku nie wytrzymał i mu nawrzucał wśród kombinerek!).
Ocena 10/10
Za hasło Hanka, że Łolterowi wcale nie zależy na rodzinie przyznaję punktów pierdylion/100
Z niecierpliwością czekam na następny odcinek :>
i porównaj to teraz z naszymi produkcjami serialowymi, gdzie cała akcja toczy się najczęściej wokół garnka z gotowaną zupą pomidorową :D
A ja oceniam ten odcinek 8/10. Trochę mnie znudził. Jakoś bez większego powera.
Co się stało Skyler w twarz ?:O Jak pazurki pokazała na tą pindoline (denerwuję mnie ta madmłazela). Sykler na plus, choć ogólnie to nie wiele miała do zrobienia w tym odcinku.
Walter - ło boże ale mnie wku rwił swoim chamskim wciskaniem bullshitu na temat starego poczciwego Mike'a (RIP).
Mam nadzieję że Jess mu nie uwierzył. Nie chcę wierzyć w to że jest aż tak naiwny. Ogólnie to właśnie on mi w tym odcinku najbardziej nie leżał. Już myślałam że się ogarnął, a on dalej się użala nad sobą. Wyrzucanie kasy - faceplam. Już powiem szczerze że nawet nie pamiętam dlaczego tym razem ma "depresje". Oby w najbliższym czasie twórcy znaleźli mu jakiś cel, bo to jego wegetowanie męczy.
Nie spodziewałam się że Hank tak szybko wybuchnie. Myślałam że będzie prowadził z Waltem jakąś gierkę dopóki nie ochłonie i czegoś nie wykombinuje. Bo tak trochę mnie to dziwi, że daje się tak ponosić emocją.
Nie podoba mi się to, że Walter wiedział że książka jest w kiblu i nie przewidział takiej sytuacji. To głupie i naciągane.
O matko laska, tak czytam co ty piszesz i dopiero teraz skojarzyłam, że to jest komentarz do odcinka 9 :D
Poczkaj poczkaj! Sytuacja się rozwinie :)
Wiesz, już miałam się przejść do TWD i - że użyję obrazowej metafory - wyciągnąć z baru z kołnierz, bo pamiętam, że ci się BB podobało i dziwiłam się, że cię tu jeszcze nie ma :D
Miałam chwilowe problemy techniczne z dźwiękiem i nie dałam rady obejrzeć. Teraz nadrobię. W końcu trzeba się dowiedzieć co dalej z wielkim Heisenbergiem.
Miło obejrzeć serial gdzie bohaterowie nie zachowują się jak kompletni nieudacznicy, nikt nie jest jakimś statystą z Fify, a i fabuła niczego sobie.
Myślę, że warto było czekać na takie rozpoczęcie mini sezonu. Szkoda, że fabuła skazała Jessego na takie przygaszenie i kwestią czasu pozostaje jego załamanie psychiczne. Saul jak zwykle pokazał swoją klasę i wszystkie sceny z jego osobą są niesamowitym wydarzeniem. Mina Hanka w tym garażu była tak przeszywająca, że nie jeden kozak by się przestraszył ;) Ciekawi mnie to, czy Walter wreszcie przyzna się Jessemu do tego, że doprowadził do otrucia tego chłopaka, śmierci Jane i zabójstwa Mike'a. Czy Walt pójdzie do więzienia? Akcja będzie się już powoli rozkręcać, a fabuła zamykać. Jeszcze mamy ok. 300 minut na rozstrzygnięcie całej historii
Zapominasz, że to Breaking Bad. Kwestią czasu raczej jest zwrot akcji w historii Jessiego, ożywienie i akcja. Jessie już wie, że Walt zabił Mike'a, a dowie się na pewno i o Brocku i Jane, niewykluczone nawet np. że będzie współpracował z Hankiem by zgromadzić dostatecznie dużo dowodów przeciwko Waltowi.
Zgadza się, chociaż nic nie jest jeszcze pewne. Ten serial zdążył mnie już tak zaskoczyć, że można spodziewać się wszystkiego. Walt już nie panuje nad swoim instynktem i nie wiadomo co się stanie jak Hank przyciśnie go do muru. Póki co na razie tylko szwagier Waltera wie o jego przeszłości ;)
Wszystko w tym serialu jest tak nieprzewidywalne, że już nawet przestałam zastanawiać się nad końcówką, wiem że na pewno będę zaskoczona! Genialny serial! I już dzisiaj nowy odc., chyba dostanę zawału :P
o Brocku może i tak bo Saul coś o sprawie wie. Ale o Jane ? Niby skąd skoro jedynym świadkiem jest Walt ? Sam powie Jessemu ? Po co ?